Uwaga intruzi cz.1
    Każdy hodowca, który stara się jak najlepiej pielęgnować swoje ptaki powinien pamiętać, że jeśli dostatecznie nie zadba o bezpieczeństwo swoich pupili może doświadczyć wiele nie miłych chwil. Nie zaprzeczalną prawdą jest, że największym wrogiem w dzisiejszych czasach dla hodowców są choroby. Natomiast na drugi miejscu są drapieżniki, gdzie liczba ich niestety z roku na rok wzrasta. Społeczeństwo w dzisiejszych czasach rzadziej już preferuje naturalne wyroby skórzane, ponieważ są one ciężkie, wymagają odpowiedniej konserwacji oraz cena jak na dzisiejsze życie nie jest zbyt niska. To wszystko powoduje, że polowanie na dzikie drapieżniki przestało być opłacalne. Równowaga w naturalnym środowisku została zaburzona. Coraz rzadziej na wolności widać zające, dzikie króliki czy przepiórki. Dawniej ich liczba była o wiele większa. Dawniej na jednego lisa przypadało po kilkanaście bażantów, a dziś na kilka lisów przypada "jeden" bażant. Role się znacząco obróciły. Brak potencjalnego pożywienia zmusiło drapieżniki do wędrówek bliżej gospodarstw domowych. Niekiedy głód był tak silny, że były w stanie iść na polowanie w samo południe, mimo tego, że są to zwierzęta, które preferują nocny tryb życia. Sąsiedztwo ptasiego hobby z lasem a nawet małym zagajnikiem pokazuje, że to nie tylko spokój i cisza, ale tez niebezpieczeństwo, które tylko czyha ukryte w zaroślach i wyczekuje moment, kiedy hodowca zapomnij zamknąć gołębnika, kurnika, czy woliery na noc. Wówczas ranek nie będzie należał do najlepszych chwil hodowcy, gdy ujrzy zniszczenia.
      Ale wróćmy do początku. Jednym z wielu wrogów hodowców jest kuna. Ten ssak występuje w dwóch gatunkach mianowicie kuny domowej zwanej kamionką, oraz kuny leśnej zwanej tumakiem. Mimo dwóch nazw w rzeczywistości jest to, to samo zwierzę różni się jedynie kolorem krawata u kamionki to biały a u kuny leśnej żółty oraz kamionka posiada nagie opuszki palców i stóp, co pomocne jest w identyfikowaniu śladów. Kuna jest tego typu drapieżnikiem, który dusi swoje ofiary. Uważa się, że gdy kuna odwiedzi kurnik to wszystkie ptaki w nim zamieszkujące będą zabite. Kuna nie jest znowu dużym ssakiem, aby zadusił kilkanaście sztuk, ale patrząc na zniszczenia, jakie potrafi dokonać można powiedzieć, że na widok stada potencjalnych ofiar wpada w istny szał. Swoje ofiary dusi do ostaniego poruszającego sie osobnika, a zabiera ze sobą jedną góra dwie sztuki.
        Kolejnym drapieżnikiem jest łasica inaczej zwana łaską. Jest o wiele mniejsza od kuny i tchórza. Jej tułów jest wąski i długi. Bez przeszkód jest w stanie przecisnąć się przez małe otwory. Łasica raczej atakuje niewielkie ptaki wielkości wróbla, ale jej przysmakiem są też gryzonie co w pewnym sensie pomocne jest w eliminowaniu ich z  pomieszczeń hodowlanych jednak na widok kurczaka łaska nie zawaha sie zaatakować.
    Rzadziej spotykany jest w naszych ogrodach lis. W odróżnieniu już od wymienionych drapieżników lis, aby dostać się do woliery może się np. podkopać, wykluczając otwarte drzwi do woliery. Dlatego istotne jest to, aby przy podstawie woliery było twarde podłoże (beton, kamienie, siatka itp.) Plusem jest, iż ze względu na swoje rozmiary lis nie przeciśnie się przez oczka od siatki.
          Następnym nieproszonym gościem w naszych ogrodach jest tchórz. Mimo, iż jego nazwa jest dosyć kontrowersyjna to w żadnym wypadku nie można lekceważyć tego drapieżnika. Tchórz jest mniejszy od kuny, ale za to większy od łaski. Jest on na tyle niebezpieczny, ponieważ, oprócz tego, że jest w stanie zagryź nam ptaki to jeszcze zjeść ich jaja, dlatego też można by powiedzieć, że jest on najbardziej groźny z w/w intruzów.
      Hodowca w każdej sytuacji musi znaleźć rozwiązanie. Jeśli jest to choroba w stadzie, pomocy udzieli nam weterynarz, natomiast, jeśli mamy problem z drapieżnikami to poradzić sobie musimy sami, wprawdzie są przedsiębiorstwa, które oferuje swoje produktu i usługi niezbędne do zwalczania drapieżników, ale nie dają nam  gwarancji całkowitej eliminacji.
      Najlepszym produktem do odłowu drapiezników jest żywołapka. Po samej nazwie można wywnioskować, że zwierzę złapane w pułapkę jest żywe. Wyróżnia się żywołapki jedno- i dwustronne oraz drewniane i metalowe. Takie żywołapki działają na zasadzie zapadni, gdy drapieżnik naciśnie nogą na płytkę, wówczas ucieczka jest z obydwu stron uniemożliwiona. Bardzo ważne jest to, aby pamiętać, że schwytane zwierzę jest zwierzęciem żywym a przepisy prawne w Polsce zakazują jakiegokolwiek męczenia żywych istot i po złapaniu drapieżnika należy go wywieź daleko(ok.30km) i wypuścić w środowisku mu sprzyjającym. Trzeba również wiedzieć, że to nie jest wina kuny czy tchórza, że są mięsożerne i polują na ptaki, które często są naszymi ulubieńcami.
      Same postawienie żywołapki nie jest gwarancja, że intruz się złapie, bowiem trzeba wiedzieć, gdzie ją postawić i jaką przynętę założyć. Wyżej wymienione ssaki odwiedzające naszą hodowle w pierwszej kolejności wybiorą taka ofiarę, na jaka będą mieć apetyt, dlatego tak ważne jest, aby dobrze pomyśleć nad przynetą oraz nad rozstawieniem żywołapek.
      Żelazną zasadą jest to, że drapieżnik nie będzie się przemieszczał po całym ogrodzie tylko będzie chodził własnymi ścieżkami, jednak nie będziemy czekać na zimę, aby zobaczyć ślady, bo drapieżnik potrzebuje pokarmu przez cały rok, dlatego też pułapkę należy postawić równolegle przy wolierze, ponieważ intruz będzie szedł przy siatce i próbował się do niej w jakiś sposób dostać. Kolejnym krokiem jest przynęta. Tak jak wcześniej zostało wspomniane drapieżnik zje to, na co będzie miał ochotę, jeśli tylko będzie miał wybór. Natomiast, jeśli nie będzie mógł się dostać do pomieszczenia hodowlanego, a głód będzie silny to skusi się na naszą przynętę. Tutaj nie ma reguły, jaką przynętę mu się zaproponuje. Uważa się jednak, że tchórza najlepiej przechytrzyć surowym kurzym jajem, kuna preferuje surowe mięso, jednak jajiem też jest zainteresowana. Łaska ze względy na swoje rozmiary najczęściej poluje na gryzonie lub niewielkie ptaki, a mimo tego są znane przypadki, gdzie skusiła się na surową rybę. Dlatego przynęta nie jest aż tak istotna, ale trzeba pamiętaj o pewnych regułach np.  tchórz za kurzym jajem skoczy w ogień to w okresie kiedy karmi młode, takowa przynętę będzie odpowiednia.
      Istotna rzeczą przy żywołapkach jest czułość zastawionego mechanizmu uwalniania zapadki, która w dalszej perspektywie blokuje możliwość ucieczki. Drapieżnik jest bardzo ostrożny, a w przypadku kuny zapadka musi być ta czule nastawiona, że lekkie dotknięcie płytki z przynętą winno uruchomić zapadkę.

Zapamiętać trzeba jedno! Jeśli drapieżnik raz uwolni się z pułapki, drugi raz tego błędu nie popełni i w pułapkę nie wejdzie, co w dłuższej perspektywie może odbić sie na naszych podopiecznych.

Kreator strony - przetestuj