Każdy hodowca, który stara się
jak najlepiej pielęgnować swoje ptaki powinien pamiętać, że jeśli dostatecznie
nie zadba o bezpieczeństwo swoich pupili może doświadczyć wiele nie miłych
chwil. Nie zaprzeczalną prawdą jest, że największym wrogiem w dzisiejszych
czasach dla hodowców są choroby. Natomiast na drugi miejscu są drapieżniki,
gdzie liczba ich niestety z roku na rok wzrasta. Społeczeństwo w dzisiejszych
czasach rzadziej już preferuje naturalne wyroby skórzane, ponieważ są one
ciężkie, wymagają odpowiedniej konserwacji oraz cena jak na dzisiejsze życie nie
jest zbyt niska. To wszystko powoduje, że polowanie na dzikie drapieżniki
przestało być opłacalne. Równowaga w naturalnym środowisku została zaburzona.
Coraz rzadziej na wolności widać zające, dzikie króliki czy przepiórki. Dawniej
ich liczba była o wiele większa. Dawniej na jednego lisa przypadało po
kilkanaście bażantów, a dziś na kilka lisów przypada "jeden" bażant. Role się znacząco
obróciły. Brak potencjalnego pożywienia zmusiło drapieżniki do wędrówek bliżej
gospodarstw domowych. Niekiedy głód był tak silny, że były w stanie iść na
polowanie w samo południe, mimo tego, że są to zwierzęta, które preferują nocny
tryb życia. Sąsiedztwo ptasiego hobby z lasem a nawet małym zagajnikiem
pokazuje, że to nie tylko spokój i cisza, ale tez niebezpieczeństwo, które
tylko czyha ukryte w zaroślach i wyczekuje moment, kiedy hodowca zapomnij
zamknąć gołębnika, kurnika, czy woliery na noc. Wówczas ranek nie będzie
należał do najlepszych chwil hodowcy, gdy ujrzy zniszczenia.
Ale wróćmy do początku. Jednym z
wielu wrogów hodowców jest kuna. Ten ssak występuje w dwóch gatunkach
mianowicie kuny domowej zwanej kamionką, oraz
kuny leśnej zwanej tumakiem. Mimo
dwóch nazw w rzeczywistości jest to, to samo zwierzę różni się jedynie kolorem
krawata u kamionki to biały a u kuny leśnej żółty oraz kamionka posiada nagie
opuszki palców i stóp, co pomocne jest w identyfikowaniu śladów. Kuna jest tego
typu drapieżnikiem, który dusi swoje ofiary. Uważa się, że gdy kuna odwiedzi
kurnik to wszystkie ptaki w nim zamieszkujące będą zabite. Kuna nie jest znowu
dużym ssakiem, aby zadusił kilkanaście sztuk, ale patrząc na zniszczenia, jakie
potrafi dokonać można powiedzieć, że na widok stada potencjalnych ofiar wpada w
istny szał. Swoje ofiary dusi do ostaniego poruszającego sie osobnika, a zabiera ze sobą jedną góra dwie sztuki.
Kolejnym drapieżnikiem jest łasica inaczej
zwana łaską. Jest o wiele mniejsza od
kuny i tchórza. Jej tułów jest wąski i długi. Bez przeszkód jest w stanie przecisnąć
się przez małe otwory. Łasica raczej
atakuje niewielkie ptaki wielkości wróbla, ale jej przysmakiem są też gryzonie co w pewnym sensie pomocne jest w eliminowaniu ich z pomieszczeń hodowlanych jednak na widok kurczaka łaska nie zawaha sie zaatakować.
Rzadziej spotykany jest w naszych
ogrodach lis. W odróżnieniu już od wymienionych drapieżników lis, aby dostać się
do woliery może się np. podkopać, wykluczając otwarte drzwi do woliery. Dlatego
istotne jest to, aby przy podstawie woliery było twarde podłoże (beton,
kamienie, siatka itp.) Plusem jest, iż ze względu na swoje rozmiary lis nie przeciśnie
się przez oczka od siatki.
Następnym nieproszonym gościem w
naszych ogrodach jest tchórz. Mimo, iż jego nazwa jest dosyć kontrowersyjna to
w żadnym wypadku nie można lekceważyć tego drapieżnika. Tchórz jest mniejszy od
kuny, ale za to większy od łaski. Jest on na tyle niebezpieczny, ponieważ,
oprócz tego, że jest w stanie zagryź nam ptaki to jeszcze zjeść ich jaja,
dlatego też można by powiedzieć, że jest on najbardziej groźny z w/w intruzów.
Hodowca w każdej sytuacji musi
znaleźć rozwiązanie. Jeśli jest to choroba w stadzie, pomocy udzieli nam
weterynarz, natomiast, jeśli mamy problem z drapieżnikami to poradzić sobie
musimy sami, wprawdzie są przedsiębiorstwa, które oferuje swoje produktu i usługi
niezbędne do zwalczania drapieżników, ale nie dają nam gwarancji całkowitej eliminacji.
Najlepszym produktem do odłowu drapiezników jest żywołapka.
Po samej nazwie można wywnioskować, że zwierzę złapane w pułapkę jest żywe. Wyróżnia
się żywołapki jedno- i dwustronne oraz drewniane i metalowe. Takie żywołapki działają
na zasadzie zapadni, gdy drapieżnik naciśnie nogą na płytkę, wówczas ucieczka
jest z obydwu stron uniemożliwiona. Bardzo ważne jest to, aby pamiętać, że schwytane
zwierzę jest zwierzęciem żywym a przepisy prawne w Polsce zakazują jakiegokolwiek
męczenia żywych istot i po złapaniu drapieżnika należy go wywieź daleko(ok.30km)
i wypuścić w środowisku mu sprzyjającym. Trzeba również wiedzieć, że to nie jest
wina kuny czy tchórza, że są mięsożerne i polują na ptaki, które często są
naszymi ulubieńcami.
Same postawienie żywołapki nie jest gwarancja, że intruz się
złapie, bowiem trzeba wiedzieć, gdzie ją postawić i jaką przynętę założyć.
Wyżej wymienione ssaki odwiedzające naszą hodowle w pierwszej kolejności wybiorą
taka ofiarę, na jaka będą mieć apetyt, dlatego tak ważne jest, aby dobrze pomyśleć
nad przynetą oraz nad rozstawieniem żywołapek.
Żelazną zasadą jest to, że drapieżnik
nie będzie się przemieszczał po całym ogrodzie tylko będzie chodził własnymi ścieżkami,
jednak nie będziemy czekać na zimę, aby zobaczyć ślady, bo drapieżnik potrzebuje
pokarmu przez cały rok, dlatego też pułapkę należy postawić równolegle przy
wolierze, ponieważ intruz będzie szedł przy siatce i próbował się do niej w
jakiś sposób dostać. Kolejnym krokiem jest przynęta. Tak jak wcześniej zostało
wspomniane drapieżnik zje to, na co będzie miał ochotę, jeśli tylko będzie miał
wybór. Natomiast, jeśli nie będzie mógł się dostać do pomieszczenia
hodowlanego, a głód będzie silny to skusi się na naszą przynętę. Tutaj nie ma
reguły, jaką przynętę mu się zaproponuje. Uważa się jednak, że tchórza najlepiej
przechytrzyć surowym kurzym jajem, kuna preferuje surowe mięso, jednak jajiem
też jest zainteresowana. Łaska ze względy na swoje rozmiary najczęściej poluje
na gryzonie lub niewielkie ptaki, a mimo tego są znane przypadki, gdzie skusiła
się na surową rybę. Dlatego przynęta nie jest aż tak istotna, ale trzeba pamiętaj
o pewnych regułach np. tchórz za kurzym jajem skoczy w ogień to w okresie
kiedy karmi młode, takowa przynętę będzie odpowiednia.
Istotna rzeczą przy żywołapkach jest
czułość zastawionego mechanizmu uwalniania zapadki, która w dalszej perspektywie
blokuje możliwość ucieczki. Drapieżnik jest bardzo ostrożny, a w przypadku kuny
zapadka musi być ta czule nastawiona, że lekkie dotknięcie płytki z przynętą
winno uruchomić zapadkę.
Zapamiętać trzeba jedno! Jeśli drapieżnik raz uwolni
się z pułapki, drugi raz tego błędu nie popełni i w pułapkę nie wejdzie, co w
dłuższej perspektywie może odbić sie na naszych podopiecznych.